W tym artykule skupię się na roli spójności podczas interakcji z kobietami. Zacznijmy od zdefiniowania sobie, czym jest spójność.

Spójność to zgodność między tym jak się prezentujesz a tym, kim jesteś, co czujesz, w co wierzysz.

Podstawowe założenie jest takie, że powinno być się spójnym, bowiem jeśli nie będziesz spójny to wyjdziesz na kogoś, kto udaje kogoś, kim nie jesteś. To wszystko jest mocno powiązane z fałszywym założeniem mówiącym, że mężczyzna podchodząc do kobiety pracuje w pocie czoła nad tym, aby przyciągnąć kobietę do siebie. Tak, więc mówimy o sytuacjach, w których mężczyzna zachowuje się w pewien sposób, mówi o sobie rozmaite rzeczy, które mogą, ale nie muszą być zgodne z rzeczywistością. W sytuacji, gdy mężczyzna będzie niespójny to kobieta uzna, że się przechwala lub tworzy bajeczki.

Ale aby była jasność…

Nawet w sytuacji, w której mężczyzna jest spójny kobieta i tak może zarzucać mu brak spójności i sugerować, że usilnie stara się robić na niej wrażenie udając kogoś, kim nie jest. To jest swojego rodzaju gra psychologiczna, którą nazywamy „grą ram”.

Pozwól, że podam Ci z życia wzięty przykład.

Idąc po ulicy na szkolenie z psychoterapii (drugi dzień szkolenia) minąłem kobietę, którą na tym szkoleniu poznałem. Niosła ona ze sobą jakąś reklamówkę. Przywitałem się z nią a ona do mnie powiedziała; „Słuchaj czy mógłbyś mi pomóc z tą torbą?”. Powiedziałem, że nie ma sprawy i aby mi dała torbę. Ona powiedziała; „Słuchaj tam są talerze. Ta torba jest także bardzo ciężka, więc weź za jedno ucho a ja będę trzymać za drugie.”. Poprosiłem ją, aby po prostu dała mi torbę. Gdy wziąłem torbę do ręki to nie była ona wcale ciężka. Powiedziałem, więc do niej; „Słuchaj. Poradzę sobie z tą torbą. Ta torba jest dla mnie lekka. Będę też uważał na te talerze.”. Ona rzuciła mi dziwne spojrzenie i powiedziała; „Nie musisz przede mną udawać. Nic się nie stanie, jeśli powiesz, że jest ciężka.”. Byłem lekko zaskoczony tym, że próbuje ona mnie wrzucać w rolę, która totalnie nie była spójna ze mną. Zacząłem się jednak śmiać i powiedziałem; „Oczywiście… Nie będę przed Tobą udawał… Jak mi ścierpną ręce to śmiało Ci powiem, abyś mi je rozmasowała. Jak będę chciał czegoś innego to też Cię o tym poinformuję.”. Moje słowa zbiły ją z tropu.

Kobiety instynktownie prześwietlają mężczyzn i testują ich spójność. Nie będę jednak tutaj pisał o tym szerzej, bo temat wymaga głębszej analizy.

Podam Ci tutaj jeszcze jeden prosty przykład.

Jeśli mężczyzna jawi się, jako bardzo pewny siebie to kobieta może celowo zacząć okazywać mu fałszywy brak zainteresowania, aby sprawdzić jak na to zareaguje. Jeśli mężczyzna się przejmie i poczuje źle na własnym punkcie to ona uzna, że jego pewność siebie była tylko pozą.

W… Tej… Sytuacji… To… Ona…
Prześwietla… I… Wydaje… Osąd…

I teraz przejdźmy do odpowiedzi na zawarte w tytule tego artykuł pytanie…

Odpowiedź nie jest jednak taka prosta jak się wydaje…

Jeśli jesteś osobą początkującą to sugeruję Ci abyś wzrastał na spójności. Co mam przez to na myśli?

Laska… Jesteś brana pod uwagę! Ne spieprz tego!

Jeśli nie jesteś pewny siebie to nie zgrywaj koguta. Jeśli nie jesteś w stanie utrzymać kontaktu wzrokowego to nie oszukuj, że patrzysz się w podłogę, bo po prostu szukasz pieniędzy na ziemi…

Bądź spójny ze swoimi słabościami, ale ich nie roztrząsaj… Zaakceptuj jej i eliminuj swoje słabe punkty… punkt po punkcie… Ahhh piszę to przy założeniu, że wiesz jak to robić. Jeśli nie wiesz gdzie jest pies pogrzebany to poproś o poradę kogoś bardziej doświadczonego od Ciebie. Taka osoba zapewne dostrzeże Twój słaby punkt i może nawet będzie umiała dać Ci rozwiązanie.

Tutaj postawmy jeszcze takie pytanie:

„Co jeśli naprawdę jesteś pewny siebie, wycentrowany i ugruntowany?”

W takiej sytuacji warto abyś tworzył niespójność między tym, co nosisz w środku siebie a tym, co pokazujesz na zewnątrz.

Stawiająca Cię w pozycji osoby wartościowej skromność ma miejsce wtedy, gdy nie afiszujesz swojej prawdziwej siły i swoich prawdziwych zdolności.

Jakoś niedawno natrafiłem na wypowiedź jednego faceta, który powiedział coś w stylu:

„Nie umniejszaj swojej wartości, gdy kobieta mówi Ci komplement, bo wtedy strzelasz sobie sam w stopę… Ona przestanie widzieć w Tobie wartość…”

To czasami ma oczywiście sens. W niektórych sytuacjach warto jest jednak zaniżać swoją wartość i z siebie kpić. Warto także wspomnieć o tym, że nie warto zakładać, że musisz sprzedawać się kobiecie, musisz demonstrować jej wartość, musisz jej zaimponować. Jeśli już jesteś jakiś czas w „grze” to wiesz, że wychodzenie z „muszę” przynosi bardzo słabe rezultaty. W interakcjach z kobietami rządzi prawo odwrotne do prawa, jakie rządzi w innych dziedzinach życia. W wielu dziedzinach życia jest prawo, które mówi;

„Jeśli będziesz ciężko pracował, dużo się uczył to odniesiesz sukces…”

I to ma sens… Jeśli na przykład chcesz zostać świetnym muzykiem to musisz ćwiczyć i ćwiczyć i ćwiczyć. To prawo nie odnosi się jednak do samej w sobie interakcji z kobietą. Odnosi się do rozwoju osobistego, ale nie do… konkretnej… interakcji z kobietą. Jeśli bowiem za dużo wkładasz wysiłku w rozmowę, za bardzo się starasz, wychodzisz z siebie podczas obcowania z atrakcyjną kobietą to znaczy, że to ona ma coś, czego desperacko pożądasz. Z tym, o czym tutaj piszę jest powiązane podwórkowe przysłowie;

„Miej wyj…ne a będzie Ci dane…”

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o czymś, co nazywamy byciem nieprzywiązanym to przeczytaj artykuł; „Bycie nieprzywiązanym do wyniku & brak przywiązania.”.

Tak, więc… im mniej się „pocisz” podczas interakcji z kobietą, im mniej starasz się pokazywać jej jak bardzo wartościowy jesteś i robić na niej wrażenie tym lepiej jesteś odbierany… To paradoks. Chcesz prezentować wartość, chcesz dodawać wartość do interakcji, ale nie chcesz tego robić w zły i zdesperowany sposób.

Wróćmy jeszcze na chwilę do rady;

„Nie umniejszaj swojej wartości, gdy kobieta mówi Ci komplement, bo wtedy strzelasz sobie sam w stopę… Ona przestanie widzieć w Tobie wartość…”

W sytuacji, w której jesteś niedowartościowany i nie czujesz, że zasługujesz na komplement to mogłoby to mieć jakiś sens. Udajesz, że komplement, jaki powiedziała kobieta jest najwierniejszym odzwierciedleniem tego, kim jesteś i jawisz się jak ktoś wyrzeźbiony z diamentu. Ale jakby nie patrzeć jest to coś jak znalezienie dziury w systemie. Znalezienie dziury, dzięki której możesz się przecisnąć. To coś na zasadzie… „Trafiło się ślepej kurze ziano…”. To trik, który czasem zadziała a nie coś solidnego.

W wielu sytuacjach, gdy kobieta komplementuje mężczyznę w przesadny sposób to warto powiedzieć coś w stylu;

„Dziękuje za miłe słowa. W godzinie szczerości powiem Ci, że nie do końca zgodzę się z tym komplementem… Jest parę rzeczy, które muszę udoskonalić. Nie mam jednak nic przeciwko, abyś była dla mnie bardzo… bardzo… miła i zaprowadziła mnie do tego miejsca w swoim umyśle, w którym rodzi się niezwykła przyjemność, której chcesz doświadczać.”

W takiej sytuacji zaprezentujesz się, jako osoba wyśrodkowana, która umieszcza źródło walidacji wewnątrz siebie. Jeśli przejmujesz się, że stracisz na wartości w oczach kobiety to powiem Ci tak…

Jeśli ona zrozumie to, co jej przekazałeś to Twoja wartość w jej oczach nabierze bardziej soczystych barw, bowiem zaczniesz jawić się, jako ugruntowany mężczyzna. Kobieta po prostu mierzy Cię przez pryzmat innych standardów niż Ty sam siebie mierzysz. Widzisz, ale ja tutaj założyłem, że Ty masz wysokie wymagania względem siebie. Jeśli ich nie masz to każdy komplement wypowiedziany przez wyszminkowane usta jest czymś, co sprawia, że rośniesz.

Co się stanie, jeśli powiesz przytoczone wcześniej słowa w sytuacji, w której jesteś absolutnie przekonany o tym, że zasługujesz na komplement, jaki zaserwowała Ci kobieta?

Zakomunikujesz swoim brakiem euforii to, że nie uznajesz go za coś, co Cię buduje. Po prostu masz własne wysokie standardy a standardy kobiety są poniżej Twoich. To „trochę” zarozumiałe. Jej komplement nie wyrywa Cię z butów. Dodatkowo deprecjonując swoją wartość będziesz się jawił jak człowiek a nie superman wyrzeźbiony z diamentu. Czasem naprawdę warto być niespójnym i nie podkreślać swojej pewności siebie, bo możesz zatrzymać rosnące zainteresowanie kobiety Twoją osobą.


Podsumowując…

Nie udawaj kogoś kim nie jesteś tylko zaakceptuj w jakim jesteś miejscu i zacznij wzrastać.

Jeśli jesteś początkującym to nie udawaj kogoś, kim nie jesteś, buduj cegła po cegle, przechodź transformację. Bądź spójny z tym, co sobą w danej chwili reprezentujesz, jak się czujesz, ale w tym nie utykaj. Idź naprzód… dąż do przemiany… Jest tutaj pewien paradoks. Napiszę o nim w kolejnym artykule

„Jeśli wam powiem, że jestem dobry to pomyślicie, że się przechwalam. Jeśli powiem wam, że nie i tak wiecie, że kłamię.”

~ Bruce Lee

Gdy jesteś silny, kompetentny i pewny siebie to wielokrotnie warto jak się przyhamujesz a nawet będziesz kreował niespójność. Jeśli będziesz w 100% spójny to możesz przepalić kobiecie obwody i zamknąć okno możliwości…

Przypomina mi się historia, jaką opowiedział mi kiedyś Rafał „Solid”.

„Słyszałem jak dwie dziewczyny ze sobą rozmawiały. Jedna pyta drugą; ‘I co przespałaś się z nim?’ na co słyszy odpowiedź; ‘Nie… w życiu… jak zdjął koszulkę to wyglądał jak Grecki Bóg, ale był zbyt pewny siebie… Nie rozebrałabym się przy nim…’”

Pozdrawiam
Adventurer