W tym wpisie odniosę się do artykułu jaki napisała Pani Aleksandra Kasprzak niby o naszych szkoleniach. Niby, bo tak naprawdę nie dotyczy on naszych szkoleń a jedynie wyobrażenia Pani Oli.

Generalnie rzecz ujmując artykuł jest prześmiewczy a jego treść jest w moim odczuciu na poziomie gimnazjalisty, który fascynuje się oglądaniem patostreamerów i freakfightów.

Idea tego klimatu jest taka:

Jak w najbardziej prymitywny sposób kogoś poniżyć,
obśmiać, skłonić innych do hejtowania obśmiewanej
osoby i jeszcze na tym zarobić.

Mój wpis nie będzie jednak dorównywał takim standardom. Będę odpowiadał merytorycznie na rozmaite zarzuty. Od czasu do czasu sobie pożartuję i pobawię się czarodziejską różdżką moralności.

Tytuł tekstu jaki wyszedł spod pióra niebieskookiej kobiety brzmi:

Szkoła uwodzenia radzi, jak zniechęcić do siebie kobiety. Oto 10 najlepszych sposobów [LISTA]

Autorka, która z zamiłowania chyba lubi wymiotować zaprasza wszystkich do rzygania pisząc; „Zainteresowanych analizą reklamy sopockiej szkoły uwodzenia, zapraszam do wspólnego rzygania.”. Znajdziemy w artykule też sugestię dotyczące przygotowania miski, do której będziemy wymiotować.

Czy to jest jakaś nowa zabawa w stylu zabawy w słoneczko? Nie rozumiem tych nowych trendów, ale mniejsza z tym…

Analiza jakiej dokonuje Pani Ola jest oczywiście bardzo wnikliwa, pozbawiona błędów poznawczych, kierowana ciekawością i nie ma nic wspólnego z hejtem.

Dobrze… Koniec ironii…

Artykuł można potraktować jako satyrę i po prostu wyraz prawa do wolności słowa. Pojawiają się w nim jednak pewne teksty, które przekraczają granicę. Autorka pisze: „Twórcy kursu uwodzenia w Sopocie zapewniają: wystarczy być narzucającym się oblechem, który niezręczną gadką złamie opory niezainteresowanej nim kobiety.”. Brzmi to jak cytowanie naszych słów, ale to nie jest cytat. Nie zachęcamy nikogo do bycia oblechem, który będzie wprowadzał kobiety w stan zakłopotania i swoją niezręczną rozmową złamie „opory” niezainteresowanej kobiety.

Słowo; „opory” i generalnie słowo „opór” celowo biorę w cudzysłów. I od tego właśnie zaczniemy.

Ironizująca Aleksandra pisze: „10. Jak zgwałcić tak, by się nie zorientowała, czyli przerażające rady przykrych facecików”. I dodaje: „I oto wisienka na torcie z wymiocin: sopoccy podrywacze chętnie nauczą, jak złamać „opory” (w cudzysłowie, bo przecież to nie mogą być FAKTYCZNE opory) kobiety.”.

A słowa Oli odnoszą się do tekstu z naszej strony, który brzmi: „Dowiesz się jak omijać ostatnie „opory” kobiety przed seksem.”.

Dobrze. W spokoju odnieśmy się do obrzydliwych słów Oli, która jest na bakier z zasadami dziennikarstwa. Zero ciekawości. Czy dyskusja z własnymi interpretacjami jest naprawdę tak bardzo dla niektórych fascynująca?

Słowo „Opór” jest wzięte w cudzysłów, dlatego że chodzi o to jak mężczyźni błędnie postrzegają zachowania kobiet. W myślenie często wkrada się także błąd atrybucji.

Mężczyzna może postrzegać dane zachowanie kobiety jako opieranie się podczas, gdy z perspektywy kobiety jej zachowanie jest wyrazem chęci do utrzymania stanu obecnego lub wyrazem niechęci do jakiejś zmiany – czyli np. zrobienia czegoś dla mężczyzny, czy z mężczyzną.

Może być to faktyczna niechęć.

Może też w grę wchodzić konflikt między podchodzeniem a unikaniem. Kobieta może mierzyć się z ambiwalencją i będzie się cieszyć, gdy mężczyźnie uda się pomóc jej w rozwiązaniu tego konfliktu. Gdy mówimy o „pracy z oporem” to nie chodzi o żadne łamanie cudzej woli, wymuszanie, czy bycie natarczywym. Chodzi o intensyfikowanie pozytywnych emocji (chęć podchodzenia) i neutralizowanie nieprzyjemnych emocji (chęć unikania).

Nie mówimy tutaj o sytuacji, w której mężczyzna dostaje „Twarde Nie”, które należy uszanować. Bez poszanowania autonomii kobiety, poszanowania jej emocji nie możemy mówić o budowaniu wartościowej relacji.

Pozwól drogi czytelniku, że opowiem Ci tutaj historię.

Ostatnio moja kobieta zadzwoniła do mnie przerażona mówiąc mi, że w centrum handlowym idzie za nią mężczyzna i ją zaczepia. Powiedziała mu, że nie jest zainteresowana rozmową z nim, ale do niego to nie dotarło i zaczął ją śledzić udając, że szuka czegoś w sklepach, do których ona wchodziła. Nawet słyszałem w pewnym momencie jak odzywa się do mojej kobiety. Ona przerażona jego zachowaniem mówiła mi, że dawno nie czuła się tak niezręcznie jak zaczepił ją obcy mężczyzna. Po prostu zachowanie mężczyzny, który ją zaczepił było zbyt natarczywe. Dopiero jak krzyknęła, że nie chce rozmawiać, to mężczyzna odszedł. Bała się ona jednak wyjść ze sklepu.

Mężczyzna mimo, że popełnił wiele błędów, czaił się jak lis, który chce wykraść jaja z kurnika, ostatecznie uszanował „Nie” i odszedł. Spotkał się on jednak z „Twardym Nie”.

Czasami podczas interakcji z kobietą „Nie” nie oznacza „Odejdź ode mnie świrze”. „Nie” może oznaczać:

„Nie teraz.”

„Nie tutaj.”

„Nie zgadzam się na to co proponujesz. Zaproponuj coś innego.”

„Może Tak… jeśli się lepiej poznamy.”

Są też oczywiście sytuacje w których; „Nie” oznacza; „Flirtuję z Tobą”. Kobiety o tym wiedzą i obyci towarzysko mężczyźni też. Oczywiście fanatyczne lesbijki, które udają feministki zrobią wszystko, aby pokonać wroga (czytaj – mężczyzn) i będą wmawiać, że to nie jest flirt. Będą wmawiać światu, że w grę wchodzi kultura gwałtu. To już jest absurd, do którego szkoda się odnosić.

Mógłbym pisać godzinami czym się charakteryzuje prowadzenie interakcji z drugą osobą na poziomie konkurowania, ale to nie jest miejsce na to. Generalnie rzecz ujmując. Jeśli ktoś Cię nienawidzi, jeśli ktoś chce Cię za wszelką cenę (nawet cenę prawdy) zniszczyć jako człowieka to będzie fabrykował fałszywe informacje, wyciągał słowa jakie wypowiadasz z kontekstu i wkładał je w inny kontekst tak, aby stawiały Cię w złym świetle.

Warto tutaj przypomnieć słowa pochodzące z Terapii Gestalt:

„Część w całości jest czymś innym niż ta sama część z osobna albo włączona w inną całość.”

Różnej maści pseudo dziennikarze uznają za największą ze sztuk zdolność do wyciągania czegoś z kontekstu i wkładania w inny kontekst tak, aby wsmarować swoje opinie w głowę czytelników. Nie ważne, że ich opinia mija się z prawdą tak jak kiedyś być może minie się droga mleczna z galaktyką Andromedy. A może dojdzie do wielkiego zderzenia?

Z racji tego, że Pani Ola pisze o naszej wypowiedzi odnośnie „oporu” kobiety przed seksem to chcę zwrócić uwagę, że chodzi nam o coś co w psychologii nazywa się konfliktem między podchodzeniem a unikaniem. Nie odnosimy się do jakichś dziwacznych sytuacji tylko do sytuacji, w której kobieta spędza czas z mężczyzną, czuje się w jego towarzystwie komfortowo, czuje do niego pociąg i pragnie doświadczyć z nim intymności. Mimo tego, doświadcza ona lęku i aby mogła poczuć się komfortowo uprawiając seks wpierw oczekuje, że ten lęk straci na sile. Uczymy mężczyzn tego jak sprawić, aby kobieta czuła się komfortowo przechodząc do seksualności a nie jak zmusić ją do zrobienia czegoś czego czuje, że nie chce zrobić.

Jeśli kobieta nie chce czegoś zrobić to jedyną drogą do tego, aby skłonić ją do tego, aby to zrobiła, to sprawić, aby chciała to zrobić. Jeśli kobieta mówi zdecydowane i szczere „Nie” to mężczyzna to szanuje. Proste.

Ahhhh… A wystarczyło zapytać zamiast walczyć obrzyganym mieczem świetlnym z własną obrzyganą interpretacją, krzycząc (i jednocześnie rzygając), że wrażliwość u mężczyzn to najbardziej seksowna cecha.

Dobrze…

Szkoda czasu na analizowanie wszystkiego co napisała Pani Aleksandra. Odnieśmy się jedna do jeszcze jednej wypowiedzi Pani Aleksandry.

Pani Ola pisze: „Twórcom kursu życzę, żeby w końcu przełamali swoje opory przed ogłoszeniem się obrzydliwymi manipulatorami.”

Nie mamy problemu z tym, abyśmy ogłosili się mężczyznami, którzy są postrzegani przez Panią Ole jako obrzydliwi manipulatorzy. Nasze mamy mówią nam, że pochodzimy z nieba. A nasze kobiety, mówią, że pochodzimy z tego miejsca w ich umysłach, w których rodzi się przyjemność. To jednak w dalszym ciągu za mało, aby nas zdefiniować. Mamy swoje jasne i ciemne strony. Wiemy też, że niektórzy ludzie nie mają pojęcia czym jest „cień” i czym jest „persona” i nigdy nie podjęli się pracy nad reintegracją „cienia”.

A tak swoją drogą… Żyjemy w demokratycznym państwie. Jedna osoba = jeden głos wyborczy. Rozumiem jednak, że niektórzy uwielbiają hejtować innych, podżegać i zachęcać do społecznego linczu udając przy tym niewinne roślinożerne owieczki, które nie są wilkiem w owczej skórze. Może jednak zanim wyceluje się działa w czyjąś stronę warto ustawić przed sobą lustro i zastanowić się, czy w grę nie wchodzi mechanizm obronny, który nazywa się odwróceniem?

Poniżej krótka definicja…

Mechanizm odwrócenia polega na tym, że podmiot zamienia się w przedmiot a przedmiot w podmiot. Np. Oprawca wchodzi w rolę ofiary a ofiara w rolę oprawcy.

Z życia wzięty przykład…

Rozpocząłem rozmowę z kobietą, która spacerowała z małym pieskiem. Wymieniliśmy uprzejmości i prowadziliśmy normalną rozmowę. Kobieta się otworzyła i powiedziała mi, że chyba jest ciężko chora i wzięła sobie pieska, aby się nim zaopiekować, bo chce nieść pomoc.

Lampka mi się w głowie zapaliła.

Zastanawiałem się, czy nie mam do czynienia z mechanizmem odwrócenia. Zadałem sobie pytanie:

„Czy nie jest tak, że kobieta, która sama potrzebuje pomocy stara się udzielać pomocy?”

Zastanawiałem się też, czy odpowiedzialnie podejdzie ona do opieki nad swoim nowym pupilem z racji tego, że sama boryka się z problemami.

Po dwóch tygodniach spotkałem ową kobietę na ulicy i nawiązałem z nią dialog. Była z innym psem więc zapytałem, gdzie jej poprzedni pupil. W odpowiedzi usłyszałem;

„A przejechał go samochód. Flaczki mu wyszły na wierzch i nie
dało się go uratować. Wbiegł po prostu pod samochód. Głupek.”

Kiedyś byłem też świadkiem jak pies wpadł pod samochód. Na szczęście przeżył i nic mu się specjalnie nie stało. Złapałem go i zacząłem szukać właścicielki. Właścicielka wielce skonsternowana, że idę z jej psem trzymając go za obrożę. Mówię kobiecie, że jej pies wbiegł na ulicę i został potrącony. Przedstawiam się jako lekarz weterynarii i tłumaczę, że trzeba jechać do lecznicy i zrobić RTG głowy i klatki piersiowej, bo pies został uderzony w te miejsca. Kobieta reaguje;

„To głupek. Wzięłam go tydzień temu ze schroniska. Widzi Pan.
Co tu poradzić, jak te zwierzęta się nie słuchają?”

Z łatwością przychodzi ludziom odwracanie uwagi od siebie i zrzucanie odpowiedzialności.

Ciekawi mnie jak jest z Panią Olą.

Czy negocjuje ona ze swoim systemem wartości, aby zyskiwać korzyści materialne?

Z tego co widzę artykuł, który Pani Ola napisała jest tak skonstruowany, że co chwilę jest przerwa na reklamę. Tytuł to Clickbait, który wykorzystuje zasady PRE-SWAZJI. Czy młoda dama w swoim postępowaniu nie widzi manipulacji? A może jest zwolenniczką zasady; „My innych tak, ale inni nas nie.”? Treść artykułu to rzeka kpiny, sarkazmu i ironii. Czy to nie jest przez przypadek bierna agresja, którą zapewne Pani Ola gardzi? Czy Pani Ola nie ma problemu z mizonadrią i bierną agresją tak jak środowiska Red Pill mają problem z mizoginią? A może pisanie bierno-agresywnych artykułów jest poczytne i dobrze opłacane przez pracodawcę?

Chcę wierzyć, że Pani Ola kieruje się humanistyczną postawą, kocha zwierzęta, nie stara się innych zawstydzać, oczerniać i niszczyć. Pewnie też kocha przyrodę i nie jest tolerancyjna. Tak! Pani Ola nie jest tolerancyjna, bo kieruje się głęboką bezwarunkową akceptacją, gdyż doskonale rozumie, że słowo tolerancja pochodzi od słowa „Tolerare”, które oznacza „Ścierpieć”. Pani Ola nic nie musi ścierpieć, bo gdy spotyka się z czymś co jest jej nieznane, z czymś czego nie rozumie, to przede wszystkim jest ciekawa i chce się przekonać z czym naprawdę ma do czynienia.

Ahhh słyszałem kiedyś takie powiedzenie:

„Wiara czyni cuda. Jak jej się uda.”

Moja wiara w podejście Pani Oli jest na przeciwnym biegunie z tym co widzę a raczej z tym czego nie widzę. Nie widzę w Pani Oli podejściu ani grama profesjonalizmu dziennikarskiego, który jest kierowany ciekawością poznawczą. Widzę artykuł pisany po prostu pod potrzeby komercyjne. Ma być prosty, szyderczy, skłaniać do buntu i agresji. Wszystko co przykuje uwagę czytelnika, wzbudzi w nim emocje, spowoduje wystrzał dopaminy i przykuje oczy do ekranu, na którym pojawią się reklamy dzięki, którym zarobione zostaną pieniążki – jest super!

Jeśli to są ambicje autorki tekstu, jeśli to jest zgodne z systemem wartości tej Pani to jest ona spójna i nie negocjuje ze swoimi wartościami tylko działa w zgodzie z nimi. A w mojej opinii taki właśnie system wartości jest wyrazem posiadania tożsamości obrzydliwego manipulanta, który sprzedał się za żetony.

Wróćmy jeszcze na chwilę do portali internetowych.

Jest wiele portali internetowych, które walczą o uwagę odbiorcy. Część z tych portali to po prostu zjadacze czasu. Mają one na celu przyciągnąć uwagę osoby, skłonić do czytania pobudzającej emocji i bezwartościowej treści, po to, aby zarobić na reklamach. W tekście jest bowiem cała masa banerów reklamowych. Im więcej wejść na stronę i im więcej kliknięć w banery reklamowe tym więcej pieniędzy na koncie. Liczą się jedynie wyniki finansowe, a treść jest tylko instrumentem do tego, aby te wyniki robić. Treść niczego nie uczy, nie wnosi wartości a jedynie jest przynętą pod spodem, której jest haczyk. Mogą być to treści o cudzym bogactwie, które mają pobudzać zawiść. Mogą to być teksty zachęcające do linczu. Bardzo często bazuje to po prostu na prymitywnych odruchach, które łatwo jest wytrigerować i zamienić na materialne korzyści.

Oczywiście nie wszystkie portale takie są. Są wartościowe portale, które oczywiście muszą na siebie zarabiać. Nikt nie zapłaci rachunków „poczuciem misji” lub „czynieniem dobra”.

Dygresja…

Oczywiście są manipulanci, którzy odwołują się do cudzego poczucia misji i systemu wartości, aby wymusić usługi, za które nie chcą zapłacić. Na przykład są ludzie, którzy ciskają epitetami pod adresem np. lekarzy weterynarii, którzy zarabiają na przywracaniu zwierzętom zdrowia. To jednak temat na inną okazję.

Koniec dygresji…

Są portale, które prowadzą rzetelne dziennikarstwo. Pracują tam ludzie, którzy wyznają określony system wartości i nie ma mowy o żadnej negocjacji z tym systemem wartości. Takie portale muszą walczyć o uwagę z miernymi portalami, które wykorzystują zasady oddziaływania na uwagę i emocje czytelnika tylko po to, aby wypełniać portfele zgeneralizowanymi warunkowymi wzmocnieniami (pieniędzmi).

Jak już pisałem…

W tych miernych portalach nie ma wartościowych treści. Są tylko treści, które „zabiją nudę” i dostarczą stymulację „poznawczo-emocjonalną” i chwilowy wyrzut dopaminy. Ludzie, którzy zarządzają takimi portalami doskonale wiedzą co robią i czym są ich działania.

Gdyby Pani Ola porozmawiała z nami to dowiedziałaby się, że jesteśmy wykształconymi mężczyznami, którzy uczą się także psychoterapii. Mamy ukończone szkolenia z Racjonalno Emotywnej Terapii Behawioralnej (REBT), Racjonalnej Terapii Zachowania (RTZ), Terapii Akceptacji i Zaangażowania (ACT), Psychoterapii Opartej Na Analizie Funkcjonalnej (FAP). Dalej się rozwijamy i z pasją chcemy doskonalić swój warsztat, który pozwoli nam jeszcze lepiej pomagać naszym klientom. Nie chcemy się doskonalić w rzyganiu na odległość i zarabianiu pieniędzy zachęcając innych do realizowania tego fetyszu razem z nami. Nie chcemy też negocjować z własnymi wartościami pracując dla ludzi, którzy wymagają od nas robienia rzeczy, które są niezgodne z naszym systemem wartości.

Lubię powtarzać, że bije we mnie serce humanisty a umysł mam behawiorysty. Humanistyczne serce mówi mi o tym, aby bezwarunkowo akceptować drugiego człowieka. I kierując się tym podejściem bezwarunkowo akceptuję Panią Aleksandrę. Bezwarunkowa akceptacja drugiej osoby nie jest jednak równoznaczna z bezwarunkowym akceptowaniem zachowań tejże osoby. Myślę, że już dosadnie napisałem co myślę o zachowaniach Pani Aleksandry.

I jeszcze kilka słów o mizogini. Jeśli Pani Ola doszukuje się w nas nienawiści do kobiet to jej podejście jest jak zachowanie grupy policjantów, którzy się pomylili i wyważyli drzwi nie do tego mieszkania. Na dodatek jeszcze próbują kryminalizować osobę, do której mieszkania weszli, bo myślą, że dzięki temu uda się im uniknąć konsekwencji swojej pomyłki.

Na zakończenie odniosę się jeszcze do komentarzy jakie pojawiły się w związku z artykułem.

To jest bardzo ciekawy podwójny atak. Nie dość, że mizoginistyczne to jeszcze pseudo metody podrywu. Ani nie jesteśmy mizoginistami, ani nie uczymy metod pseudo podrywu. W zasadzie to nawet nie uczymy podrywu. Podchodzimy kompleksowo do sfery relacji damsko męskich i skupiamy się zarówno na całej interakcji od rozpoczęcia rozmowy z nieznajomą kobietą, aż do wejścia z nią w intymną relację. Skupiamy się także na budowaniu relacji i związków oraz na rozwiązywaniu problemów i konfliktów jakie w relacjach i związkach się pojawiają.

Chwalić się nie zamierzamy :-). Jak już wcześniej pisałem. Chodzi o pomaganie kobiecie, która jest np. nieśmiała albo doświadcza wewnętrznego konfliktu zwanego konfliktem między podchodzeniem a unikaniem. Mówię więc o sytuacji, w której kobieta pragnie zbliżyć się do mężczyzny, ale np. przejmuje się tym co on o niej pomyśli jeśli ona zdecyduje się na seks na pierwszym spotkaniu.

Niestety, ale nie. Psychoterapeuta nie pomoże, bo to nie są jego kompetencje i nie jest to jego zadanie. Psychoterapeuta często nie ma także pojęcia o wiedzy z zakresu dynamik interakcji towarzyskich. Psychoterapeuci pomagają ludziom, którzy zmagają się z psychicznym cierpieniem. Mówimy tutaj np. o depresji i rozmaitych zaburzeniach lękowych. Zaczynając od fobii społecznej, idąc przez lęk uogólniony a kończąc na zaburzeniu lękowym z napadami paniki. Psychoterapeuci pomagają także ludziom, którzy cierpią na zaburzenia osobowości takie np. jak zaburzenie unikowe, zaburzenie zależne, zaburzenie histrioniczne itd.

Zalecamy naszym klientom, którzy uczęszczają na terapię, aby poinformowali swojego psychoterapeutę, że chcą wybrać się na szkolenie z relacji damsko męskich. Mieliśmy na swoim szkoleniu nawet mężczyznę z zaburzeniem Borderline, który był w trakcie terapii DBT. Psychoterapeuta był bardzo pozytywnie nastawiony do tego, co robimy.

Nie zgadzam się także z twierdzeniem, że psychoterapeuci to osoby, które nie wiedziały na jakie mają iść studia i generalnie nie wiedzą co robią. Psychoterapia to dziedzina bardzo prężnie się rozwijająca. Obecne terapie 3 fali terapii behawioralnej (ACT, FAP, DBT, MBCT) kliniczna analiza zachowania czy psychoterapia skoncentrowana na procesach to psychoterapie bardzo mocno osadzone w nauce. Teorie na jakich opierają się te terapie są naukowe (falsyfikowalne). No i są to terapie oparte na dowodach (evidence based)

Tutaj są ciekawe, ale nieprawdziwe założenia a zmuszaniu do seksu. Jak już wcześniej pisałem. Trudno jest dyskutować z cudzymi halucynacjami.

Ciekawy jest jednak komentarz kobiety, która twierdzy, że grupą docelową „kołczy” są frustraci. Ta kobieta broniła w swoich wpisach psychoterapię i zapewniała o je efektach a w kolejnym komentarzu śmieje się z „frustratów”. Czy też śmieje się z osób, które cierpią na depresję? Ze zwierząt chorych też się śmieje i mówi, że grupą docelową lekarzy weterynarii są właściciele chorujących zwierzęta?

Abstrahując od wypowiedzi kobiety… Rzadko kiedy na nasze szkolenie przychodzą Ci mężczyźni, których kobieta nazywa frustratami. Chodzi o mężczyzn, którzy są zwolennikami tak zwanej czarnej pigułki (Black pill) i oni nie wierzą w jakąkolwiek zmianę i nienawidzą trenerów relacji damsko męskich.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o tym czym jest czarna pigułka to kliknij – TUTAJ.

Znowu. Założenia, założenia i kpina.

Po pierwsze: Nie. Wiele kobiet nie rozumiem mechanizmu selekcji seksualnej jaki został w nie wbudowany w toku ewolucji. Często także wysyłają mieszane komunikaty. Jeśli mężczyźni nie zrozumieją, że często jest tak, że to co kobieta mówi, że jej się podoba w mężczyznach a to na co faktycznie reaguje i z jakim mężczyzną jest GOTOWA nawiązać relację intymną – TO DWIE RÓŻNE SPRAWY. Są oczywiście też kobiety bardzo świadome siebie, dojrzałe i szczere.

Po drugie: Temat manosfery jest bardzo złożony. Opisałem mój stosunek do manosfery – TUTAJ. W manosferze są pewne ruchy bardzo ciekawe i wartościowe. Są też ruchy mizoginistyczne, ale także feministyczne.

Po trzecie: Dziękujemy za uświadomienie, że kobiety są ludźmi. Do tej pory myśleliśmy, że to Reptilianki, które pochodzą z Venus, które na ziemi poszukują kijanek, które przeobrażają się w żaby a jak się pocałuje żabę to ona zamienia się w księcia.

Na tym zakończmy.