W tym artykule skupię się na podejściu feministek do społeczności relacji i na odwrót. Temat jest dosyć trudny bo feministka feministce nierówna. Feminizm nie jest jednorodną ideologią czy ruchem społecznym. Istnieje wiele odmian feminizmu. Możemy wyróżnić między innymi; feminizm liberalny, radykalny, postmodernistyczny, lesbijski itd. Niektóre z tych odmian są „zdrowe” a niektóre delikatnie mówiąc „dysfunkcyjne”.

Zdefiniujmy sobie może tak na początek czym jest feminizm.

Feminizm na najbardziej elementarnym poziomie to ideologia dążąca do wprowadzenia i utrzymania w świecie poglądu, że mężczyźni i kobiety są sobie równi pod względem politycznym, ekonomicznym, społecznym czy osobistym.

Spotkałem się także ze stwierdzeniem, że feminizm to przekonanie o tym, że każda kobieta powinna być wolna i mieć możliwość do wybrania swojej życiowej drogi.

I teraz przejdźmy do stosunku feministek do społeczności relacji. Tak jak już wcześniej wspomniałem… Feministka feministce nie jest równa. Są feministki, które reprezentują bardziej zdrowe i funkcjonalne podejście i takie, których podejście jest zaburzone a nawet niebezpieczne (o tym później).

Gdy spojrzymy na pewne zachowania mężczyzn, którzy stali się częścią społeczności relacji to w jednych przepadkach trudno będzie się nam dziwić reakcjom feministek, które faktycznie walczą o prawa kobiet a w innych przypadkach „feministkom”, które są nieuczciwe i chcą, aby mężczyźni nie byli za bardzo świadomi rozmaitych dynamik jakie zachodzą między mężczyznami a kobietami, bo przez to kobiety mogą utracić uprzywilejowaną pozycję.

Cofnijmy się może najpierw do roku 1992. To właśnie w 1992 roku reprezentujący społeczność artystów podrywu (Pick up Artists – PUA), Ross Jeffries (opisany w książce „Gra” Neila Straussa) wystąpił w NBC’s Talk Show (coś w stylu; „Rozmowy w toku”) i rozpętał swoim wystąpieniem burzę. W tym Talk Show, obok Rossa wystąpiło jeszcze dwóch innych mężczyzn. Jednym z mężczyzn był reprezentujący społeczność feministów Bruce Weinstein, który sugerował, że mężczyźni powinni zacząć słuchać kobiet i że czas i pora na to, aby to kobiety przejęły władzę. Z racji tego, że całą widownię zapełniały kobiety to słowa feministy bardzo się im podobały. Bruce tak naprawdę mówił kobietom, to co one chcą usłyszeć (stosował argumentum ad populum i argumentum ad auditorem). Drugim mężczyzną był Mel Feit, działacz na rzecz praw mężczyzn (MRA – Men’s Rights Activist). Ten mężczyzna miał długie włosy i był prowokacyjnie ubrany w spódnicę. Reprezentował on pretensjonalne podejście do postaw jakie prezentują kobiety, co spotkało się z negatywnym odbiorem ze strony widowni.

Skupmy się jednak na tym co przekazywał Ross Jeffries, który reprezentował społeczność artystów podrywu. Ross mówił, że nie obchodzi go czego kobiety pragną tylko interesuje go to, na co kobiety reagują i to, co faktycznie działa na kobiety. Prezentował on podejście nastawione na, to co działa i co prowadzi do określonych rezultatów z kobietami. Gdy zaczął mówić o tym, że trzeba przestać być milusińskim facetem i nauczyć się mówić „Nie” kobietom to na widowni zaczęło się kręcenie nosem. Kobiety z widowni zaczęły iść w konfrontację z Rossem tak jakby się obawiały, że odkryje on ich karty i odczaruje rozmaite dynamiki interakcji (w tym dynamiki statusowe) jakie zachodzą między mężczyznami a kobietami, dynamiki które potrafią być znacznie bardziej korzystne dla kobiet niż dla mężczyzn. Ross mówił o niezbalansowanej sile, gdy mówi się o sferze relacji damsko męskich. Starał się on wyłuskać pewne prawdy, które definitywnie nie podobały się widowni. Gdy nastroje wyczuł Feminista to wtrącił się w wypowiedź Rossa mówiąc, że czas i pora na to, aby mężczyźni odpuścili i oddali kontrolę kobietom, bo już wszystko zdominowali i czas i pora na to, aby przestali to robić. Jego słowa spotkały się oczywiście z aplauzem ze strony widowni (samych kobiet). Na reakcje Feministy zareagował Mel (aktywista walczący o prawa mężczyzn), który zwrócił uwagę na to, że słowa feministy są właśnie tym co kobiety chcą usłyszeć. Mel dodał, że kobiety nie słuchają tego, co naprawdę myślą mężczyźni i nie zwracają uwagę na ich emocje. Mel mówił, że mężczyźni doświadczają silnego gniewu. Ross skontrował słowa Mela mówiąc, że nie czuje gniewu tylko jest usatysfakcjonowany, bo wie jak wpływać na kobiety, aby dostawać to co chce. Słowa Rossa wywołały oczywiście burzę emocji wśród widowni. Kobiety prezentowały postawę w stylu; „Mówcie tylko, to co nam się podoba, to co chcemy usłyszeć. Jeśli powiecie coś innego, co nie pasuje do naszego systemu interpretacji to, to odtrącimy.”. W ten tok myślenia kobiet wkomponowały się pięknie wypowiedzi feministy, który wyczuwał nastroje publiki i mówił to, co publika chce usłyszeć bez względu na to jaka była prawda.

Pozwól, że zacytuje tutaj jeszcze kilka komentarzy jakie pojawił się pod nagraniem z talk show.

„Najlepszą częścią tego było to, że wszystkie kobiety na widowni zareagowały dokładnie tak, jak przewidział to zarówno MRA, jak i PUA, na chwilę przed pojawieniem się tej reakcji.”

~ Hectroinfectro

„Trzech mężczyzn tutaj IDEALNIE reprezentuje wszystkie archetypy męskości w historii: Bruce jest własnością systemu, Ross pracuje nad systemem, a Mel przekroczył system. Właściwie Ross i Mel są dwiema stronami tej samej monety, ale jeszcze o tym nie wiedzą… w przypadku Rossa… on również musiał przekroczyć system, aby nad nim pracować, ale wrócił do niego. Mel również przekroczył system, ale postawił się w miejscu, w którym może działać niezależnie od wszystkich systemów, teraz jest to poważna moc!”

~ Nehemiah

„Cholera, podoba mi się, jak kobiety atakowały Rossa, ale naprawdę się nim interesowały. To szaleństwo, naprawdę chodzi o to, na co kobiety reagują emocjonalnie.”

~ Kj

Kończąc temat show w jakim brał udział Ross Jeffries pragnę napisać, że niestety program pokazał, że bycie szczerym i mówienie, tego co naprawdę się myśli, ujawnianie prawdy i wyrażanie wprost swoich intencji (jeśli nie są uznawane za właściwe) nie jest dobrym pomysłem. Zdecydowanie najlepsze wrażenie na publiczności zrobił populista czyli feminista, który mówił kobietom, to co one chciały usłyszeć.

Tutaj mała dygresja.

Z przykrością trzeba stwierdzić, że manipulanci, którzy udają, że propagują wartości demokratyczne wiedzą, że w myślenie grupowe wkalkulowane jest wiele błędów poznawczych i można mamić ludzi mówiąc im, to co chcą usłyszeć, bo dzięki temu można realizować swoje egoistyczne cele i jeszcze wykreować przy tym wspaniały wizerunek. Tacy manipulanci wiedzą także o tym, że miną lata zanim ludzie zorientują się, że mieli do czynienia z wilkiem w owczej skórze. Wiedzą oni także o tym, że znacznie łatwiej jest oszukać człowieka niż skłonić go do tego, aby zdał sobie sprawę i przyznał się przed sobą, że został oszukany. Jest tak, dlatego że mechanizmy obronne skutecznie chronią ludzi przed poznawaniem prawdy, która może nieść za sobą przykre uczucia i spadek samooceny.

Koniec dygresji.

Część „Feministek”, które tak naprawdę nie walczą o prawo do równości tylko o prawo do większych przywilejów dla kobiet nie chcą, aby mężczyźni byli zbyt świadomi dynamik jakie zachodzą między kobietami a mężczyznami. Te kobiet po prostu obawiają się, że utracą uprzywilejowaną pozycję i nie będą mogły dłużej manipulować naiwnymi i milusińskimi mężczyznami. Gdy jednak mężczyźni próbują odkrywać przed światem prawdę to „feministki” natychmiast przechodzą do obronnego ataku nazywając takich mężczyzn szowinistami i mizoginami. To są jednak tylko manipulacje.

Mężczyzna, który odkrywa prawdę nie jest mizoginem czy szowinistą. Nazywanie go w taki sposób ma po prostu na celu zdyskredytowanie go jako osoby, jako autorytetu, który ma moc oddziaływania na myśli i zachowania innych ludzi.

W tym miejscu warto napisać kilka słów o książce; Der Dressierte Mann (Tresowany Mężczyzna) napisanej przez Esther Vilar. Autorka pisze w swojej książce o tym, że kobiety kontrolują mężczyzn po to, aby uzyskiwać własne korzyści a rozmaite tezy wysnuwane przez feministki mają się nijak do rzeczywistości jaka panuje w rozwiniętych krajach. W rozwiniętych krajach kobiety na rozmaite sposoby manipulują mężczyznami, aby uzyskiwać korzyści. Esther porównuje szkolenie mężczyzn na bycie niewolnikami kobiet do procesu warunkowania psów opisywanego przez Iwana Pawlowa. Pisze ona także o tym, że mężczyźni jako „nagrodę” za swoje poddaństwo uzyskują od czasu do czasu dostęp do kobiecej pochwy. Innymi słowy, kobiety wykorzystują seks jako kartę przetargową. Autorka sugeruje także, że kobiety starają się połączyć poczucie męstwa ze zdolnością seksualnego zadowolenia kobiety, co daje kobietom możliwość manipulowania poczuciem własnej wartości mężczyzny. Mogą więc wzmacniać lub osłabiać u mężczyzn poczucie męstwa. To nie wszystko. Niemka uważa, że duża część kobiet to poszukiwaczki złota czyli kobiety, które chcą wiązać się z zasobnymi mężczyznami i dobierać się do ich majątku. Sugeruje, że kobiety „nagradzają” mężczyzn tylko wtedy, gdy Ci spełniają kobiece potrzeby (zwłaszcza materialne). Esther pisze także o tym, że kobiety są nieczułe na męski los, że mężczyźni nic nie zyskują na małżeństwie i że określanie pewnych norm społecznych jest ukierunkowane na to, aby kobietom było wygodnie. Sugeruje ona, że tworzenie przekonania o tym, że kobiety są słabe i bezradne ma na celu zaspakajani kobiecych potrzeb. Chodzi o to, aby skłonić społeczeństwo do myślenia, że skoro kobiety są słabe to trzeba się o nie bardziej troszczyć, dać im więcej wolności, mniej od nich wymagać itd.

Esther Vilar w 1975 wzięła udział w programie The Tonight Show, w którym debatowała z Alice Schwarzer (czołową przedstawicielką feministek w Niemczech) na temat, tego co opisała w swojej książce. Esther zaczęła rozmowę z „wysokiego c” zadając pytanie; „Cóż dostrzegłam, że znajomi mówią, że są ludzie, którzy uważają, że to, co napisałaś, nie jest zwyczajnie głupie czy coś, ale jest satyrą i tak naprawdę jesteś skrytą feministką, która nie życzy sobie niczego bardziej niż tego, żeby kobiety zareagowały dużym buntem na twoją książkę i teraz się wyemancypowały. Ja sam w to nie wierzę, pamiętajcie. Skłaniam się ku pierwszej interpretacji. Chcę ci teraz zadać to pytanie: Czy to satyra, czy twoje prawdziwe podejście do tego tematu?”. Esther odpowiedziała; „Tak prawdziwe i nie jestem sekretną feministką tylko jawną feministką i reprezentuję kobiecy feminizm, natomiast myślę, że Ty i przeciwna strona czyli generalnie feministki, ortodoksyjne feministki reprezentujecie męski feminizm ponieważ, to co nazywasz feminizmem jest męską ideą. Została ona stworzona przez mężczyzn. Mężczyzn, którzy wierzyli w, to co ich matki mówiły im o kobietach. Dla przykładu przez: Freuda Marxa, Engelsa, Bebela itd. Przeczytałam o tym w Twojej książce.”. Rozmowa toczyła się dalej. Alice nawet zaczęła zakładać, że Esther nie napisała swojej książki tylko napisał ją np. jej mąż pod którego ona jest wpływem. W pewnym momencie Alice powiedziała; „Powinnam zadać Ci pytanie o Twoje prywatne życie. I teraz Ciebie pytam. Pani Vilar: Jak do tego doszłaś? Co robiłaś do tego czasu? Jak żyjesz? Czemu napisałaś takie rzeczy?”. Esther odpowiedziała; „Jestem pisarką i opisuje, to co dokładnie widzę i najbardziej szczerze jak tylko potrafię. To moja maksyma.”. Na te słowa Alice odpowiedziała; „Tak, ale myślę, że przede wszystkim patrzysz na siebie, ponieważ tutaj bardzo dobrze się opisałeś. Jesteś (kobietą) autorką, o której nie można nic powiedzieć, autorką, która trzyma się naturalnej, naturalnej męskiej formy, gdyby nie fakt, że masz płeć żeńską. Gdyby mężczyzna napisał te rzeczy, nikt by się tym nie przejmował.”. Esther odpowiedziała; „Mężczyzna byłby wyśmiewany z tego powodu. Ludzie powiedzieliby, że nie odnosi sukcesów z kobietami i teraz chce się zemścić. Dlatego tylko kobieta mogła napisać tą książkę.”. Na te słowa zareagowała Alice; „Tak, tak to bardzo konsternujące. Tak. Urok twoich książek polega na samo zaprzeczeniu i zdradzie. Wyrzekasz się własnej płci, wyrzekasz się siebie, zdradzasz swoją płeć i dlatego jesteś wykorzystywana przez mężczyzn i myślę, że dlatego tak naprawdę nie lubię cię atakować, i dlatego tak naprawdę nie zrobiłam tego do tej pory, bo jakoś uważam, że jesteś postacią tragiczną. Czy wiesz, że mężczyźni, którzy wykorzystują cię w mediach, w magazynie STERN, w telewizji, wszędzie, wykorzystują cię jako wymówkę dla tego, że obrażają kobiety, dlatego że są wredni i śmieją się z Ciebie, że myślą, że jesteś głupia, że myślą, że jesteś zdradliwa. Jestem tutaj śmiertelnie poważna. Wiesz o tym? Widzisz to?”. Esther odpowiedziała; „Nie wiem. Jeśli tak mówisz to wierzę Ci, ale w ogóle mnie to nie dotyka. Nie wierzę, że to zdrada własnej płci. Wręcz przeciwnie. Myślę, że to co robię jest rehabilitacją dla mojej płci i myślę, że jeśli ktoś zdradza moją płeć, to ty i twoja klika…”. Dalsza rozmowa tak się potoczyła, że w końcu Alice powiedziała do autorki kontrowersyjnej książki; „Nie jesteś tylko seksistką, jesteś także faszystką.”.

Esther za swoją książkę zaczęła być szykanowana i wykluczana z życia. Spotykała się także z groźbami. Ahhh przypominają mi się słowa; „To ludzie ludziom zgotowali ten los.”.

Tutaj chciałbym jeszcze zacytować kilka ciekawych wypowiedzi Esther:

„Jaką wielką przewagę może mieć mężczyzna nad kobietami, gdyby tylko wiedział, jakie zimne i wyrachowane myśli przechodzą przez jej umysł… podczas gdy jej oczy napełniają się łzami.”

„Ale w naszych czasach kobiety nie podlegają już woli mężczyzn. Wręcz przeciwnie. Dostały wszelkie możliwości, by wywalczyć sobie niezależność i jeśli po tak długim czasie nadal się nie wyzwoliły i nie zrzuciły z siebie kajdan, to możemy dojść tylko do jednego wniosku: nie ma kajdan do zrzucenia.”

„Jeżeli młody mężczyzna, który bierze ślub, zakłada rodzinę i spędza resztę życia pracując w niszczącej duszę pracy, jest uważany za przykład cnoty i odpowiedzialności. Drugi typ mężczyzny, żyjący tylko dla siebie, pracujący tylko dla siebie, robiący najpierw jedną rzecz, a potem inną po prostu dlatego, że mu się to podoba i dlatego, że musi utrzymać tylko siebie, śpi gdzie i kiedy chce, a kiedy spotyka się z kobietą to traktuje ją na równych prawach, a nie jak jeden z miliona niewolników to, zostaje odrzucony przez społeczeństwo. Nie ma miejsca w społeczeństwie dla nieskrępowanego i wolnego mężczyzny.”

„Kiedy kobiety staną się na tyle cywilizowane, by przestać znęcać się nad mężczyznami? Kiedy przestaną szkolić swoich kochanków, by stali się dostarczycielami, tylko dlatego, że mają do tego moc? Dopóki kobiety trwają w tym jakie są, mężczyźni nie mają alternatywy dla poligamii.”

I w tym miejscu przechodzimy do znacznie bardziej dysfunkcjonalnego podejścia jakie reprezentują niektóre z „feministek”.

W moim przekonaniu połączenie ze sobą feminizmu radykalnego z lesbijskim prowadzić może do powstania czegoś co można nazwać „feminazizmem”.

Zdefiniujmy sobie może najpierw czym jest feminizm radykalny i lesbijski.

Feminizm radykalny opiera się na przekonaniu, że kobiety znajdują się pod opresją a całkowitą przyczyną tej opresji jest męska dominacja bazująca na patriarchalnej strukturze społeczeństwa. Radykalne feministki dążą do radykalnej transformacji, w którą wkalkulowana jest radykalna zmiana dotycząca ról płci.

Przejdźmy teraz do feminizmu lesbijskiego.

Feminizm lesbijski to skrajna postać feminizmu. Feminizm lesbijski propaguje, że związek między mężczyzną a kobietą jest jednym z przejawów patriarchatu i dlatego jest on niczym innym jak formą opresji. Według lesbijskich feministek każdy związek między mężczyzną a kobietą powinien zostać zastąpiony związkiem lesbijskim co przyczyni się do prawdziwej wolności kobiet.

Kobiety, które oczekują radykalnych i niezgodnych z uwarunkowaniami biologicznymi, zmian w mężczyznach i jeszcze są skrytymi lesbijkami, które nienawidzą mężczyzn i walczą z mężczyznami o względy kobiet są niebezpieczne.

Jako ludzie jesteśmy w stanie zmieniać uwarunkowania społeczne i skłaniać ludzi do tłumienie swoich pierwotnych odruchów (np. odruchu obrzydzenia) po to, aby zwiększać zakres tolerancji i pokój na świecie. Nie jesteśmy jednak w stanie zmienić natury i biologii. Wątroba będzie wątrobą a serce będzie sercem, które nie zacznie pełnić funkcji, którą pełni wątroba. Głodny nie zrozumie sytego. Pewne hasła i pomysły to po prostu utopia. Gorzej jeśli za wdrażanie utopijnej wizji zabierają się wpływowi i zaburzeni ludzie, którzy są skłonni zrobić wszystko, aby zobaczyć w świecie zmianę, która będzie zaspokajać ich potrzeby i potrzeby wąskiej grupy ludzi kosztem znacznie większej grupy ludzi.

Chcę przez to wszystko powiedzieć, że społeczności relacji nie jest po drodze z radykalnymi feministkami, które są skrytymi lesbijkami, które nienawidzą mężczyzn i chcą zrobić co w ich mocy, aby zniszczyć wszystko, to co jest męskie w mężczyznach.

Pozwól, że podzielę się z Tobą pewną historią.

Któregoś letniego wieczoru stałem na tarasie w klubie nocnym. W pewnym momencie podeszła do mnie ogolona na łyso kobieta. Opuściła ona grupę kobiet, która stała obok mnie. Ta kobieta rozpoczęła ze mną rozmowę mówiąc; „Masz świetną kurtkę… Jest świetna.”. Gdy podziękowałem za komplement to kobieta odwracając się do mnie plecami powiedziała; „Wygląda jak gówno…”. Następnie kobieta wróciła do swojej grupy. Jak przechodziłem obok niej to zaczęła ona rzucać pod moim adresem jakieś wulgarne komentarze. Zatrzymałem się na chwilę, aby przyjrzeć się grupie ludzi, której częścią ona była. Widziałem tam same kobiety, które wyglądały (poza tą ogoloną na łyso) na takie, które są heteroseksualne i lubią mężczyzn. Przyglądały się one mi z zaciekawieniem. Tak jak by w ich głowach kłębiła się myśl; „Ciekawe jak on zareaguje?”. Po prostu się uśmiechnąłem i powiedziałem; „Nie wiem skąd taka Twoja reakcja na moją osobę, ale wiem, że nie ma ona nic wspólnego ze mną. Nie będę oddawał Ci tego samego co dajesz mi. Jestem pewien, że Twoi bliscy wiedzą jaką naprawdę jesteś osobą, a mi nie przyszło poznać tego kim naprawdę jesteś. Życzę wam miłego wieczoru.”. Po moich słowach nastała cisza a ja poszedłem w swoją stronę.

Uważam, że w środowisku feministek tak jak w każdym innym znajdują się osoby, które potrzebują pomocy z zewnątrz, bo na przykład cierpią na bierno-agresywne zaburzenie osobowości lub czują się samotne, odtrącone i niezrozumiane z racji ich orientacji seksualnej, co przyczynia się do tego, że zaczynają działać na szkodę heteroseksualnych kobiet i mężczyzn. Tak więc jeszcze raz… Feministka, feministce nierówna.

Warto także wspomnieć o pewnych kontrowersyjnych publikacjach, których celem jest feminizowanie mężczyzn. Przykładem takiej publikacji może być książka o tytule; „Feminizing Men – A Guid For Increased Joy In Crossdressing”. Celem niektórych „feministek” jest po prostu robienie z mężczyzn kobiety.

W tekście opisującym zawartość książki możemy znaleźć słowa w stylu;

„Niezależnie od tego, czy jesteś kobietą, która chce sprawić, aby jej chłopak lub mąż, stał się kobiecy…”

„Kobieta, która podaruje tę książkę mężczyźnie, zadeklaruje, jak bardzo go kocha i chce, aby był dla niej wyjątkową osobą.”

„Prawdziwie praktykujący to hobby, który bierze sobie tę książkę do serca, będzie wykonywał akt życzliwości i szacunku dla własnej wewnętrznej dziewczyny, która mówi: „Kocham to, kim jestem, kiedy jestem feminizowana i zasługuję, aby się nią opiekować.”

„Jest to przewodnik, który pomoże sfeminizowanym mężczyznom – mężom, chłopakom, maminsynkom, osobom w związkach prowadzonych przez kobiety lub sfeminizowanym rogaczom.”

Dobrze… Do tej pory odnosiłem się do (celowo) pisanych w cudzysłowie „feministek” czyli do kobiet, które tak naprawdę nie walczą o równość kobiet z mężczyznami tylko walczą o swoją „wygodę”. Pisałem także o „feminazistkach”, które mogą być niebezpieczne.

W tym miejscu przechodzimy do feministek, które walczą z nierównościami i zachowaniami mężczyzn, którzy przekraczają granice (delikatnie mówiąc) dobrego smaku.

Osobą ze społeczności, która zasłużyła sobie na krytykę jest Julien Blank (trener nieistniejącego już RSD), który początkowo (2012 roku) nie robił nic, co byłoby godne potępienia. Niestety nagle jego zachowania się zmieniły a treści jakie prezentował światu propagowały natarczywość i przemoc względem kobiet. Julien opowiadał o tym, że jemu jako „białemu” wolno przymuszać Azjatki do np. pocałunków. Zaprezentował nawet filmy jak ciągnie sprzedawczynię (Azjatkę) za głowę przez ladę sklepową i próbuje ją pocałować.

Oczywiście coraz to bardziej zbaczająca w stronę złego smaku, treść jaką prezentował światu Julien, spotkała się z protestem ze strony feministek. Krytyka jaka spadła na Juliena ze strony feministek była jak najbardziej zasadna. Doszło nawet do tego, że warsztaty organizowane przez RSD na całym świcie zaczęły być bojkotowane a ludzie podpisywali petycje o to, aby Julien miał zakaz wjazdu do wielu krajów na świecie. Nieoficjalnie został on także uznany za najbardziej znienawidzonego człowieka na świecie co później wykorzystywał on w swoim marketingu. Julien nawet wystąpił w CNN, gdzie korzystając z rozmaitych umiejętności miękkich „czarował” i niektóre jego „czary” miały swoje pozytywne wizerunkowo efekty. Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że postępowanie Juliena zrobiło kawał złej roboty dla społeczności relacji jako całości i przyczyniło się do tego, że z RSD zaczęli odchodzić trenerzy i finalnie RSD się rozpadło.

Zróbmy na koniec drobne podsumowanie.

Walka o prawa kobiet do głosowania, do udzielania się politycznie, do posiadania własnego zdania, prowadzenia auta to działalność, którą warto wspierać. Społeczność relacji mówi zdecydowane „Nie” zaburzonym mężczyznom, którzy nie umieją przyjąć do wiadomości tego, że kobiety mają prawo do samostanowienia i prawo do powiedzenia im; „Nie”. Społeczność relacji mówi zdecydowane „Nie” mężczyznom, którzy na skutek urażonego ego robią krzywdę kobietom np. oblewają je kwasem. Społeczność relacji mówi także „Nie” kobietom, które określają się jako feministki a tak naprawdę są zaburzonymi osobami, które przeżywają kryzys tożsamościowy, mszczą się na mężczyznach za to, że są mężczyznami i próbują wypaczać umysły heteroseksualnych kobiet, które pragną budować intymne relacje i związki z mężczyznami a nie kobietami.

Pozdrawiam
Adventurer